Kolejny dzień. Słońce nie opuszcza nas i wita. Po śniadaniu wypożyczamy rowery i udajemy się na wycieczkę rowerową do Czerwonego Klasztoru. Przekraczamy granicę słowacką, lecz odkąd Polska znalazła się w Unii Europejskiej, pokonanie granicy jest nieodczuwalne. Słyszymy tylko inny język. Poruszamy się wzdłuż Dunajca. Czerwony Klasztor to kompleks klasztorny i jeden z najsłynniejszych obiektów sakralnych w Pieninach. Jego budowę nakazano magistrowi Kokoszowi Berzeviczowi jako zasądzone zadośćuczynienie za popełnione morderstwo. Klasztor znajdował się kiedyś na terenie Węgier jednak cieszył się opieką Polski, zwłaszcza królowej Jadwigi i Kazimierza Wielkiego. Nazwa klasztoru jest tajemnicą. Pochodzi najprawdopodobniej od koloru nieotynkowanych początkowo ścian, które wykonane były początkowo z czerwonej cegły. Obecnie znajduje się tam muzeum. Bezpiecznie wracamy do ośrodka, a po obiedzie udajemy się na spływ Dunajcem. Dwie godziny spędzamy na podziwianiu krajobrazu łańcucha wapiennych skał. Flisacy opowiadają o tajemnicach tego cudu przyrody. Jedna z legend głosi, że ujście Dunajca wyrąbał mieczem Bolesław Chrobry. Dunajec jest naturalną granicą miedzy Polską i Słowacja. Dopływamy do Szczawnicy, małe zakupy i wracamy do ośrodka. Tu czeka nas wspólny wieczorek z grupą która przyjechała również na Zieloną Szkołę przy zawodowym wodzireju. Spożywamy kiełbaski z grilla. Nasza grupa zawiera nowe znajomości i wymienia się numerami telefonów. Bawią się wspaniale pod gwiazdami. Niestety wszystko dobre musi się skończyć. Jutro czeka nas dzień wytężonej wędrówki, więc udajemy się na odpoczynek…