Tak szybko minął rok szkolny, już za miesiąc wakacje. Realizujemy jeden z naszych ostatnich punktów planu pracy szkoły – ZIELONĄ SZKOŁĘ. Tym razem udajemy się w polskie góry. Plan jest bardzo bogaty i wypełniony, także by nie marnować czas, już o 5 rano wsiadamy do autokaru i wyruszamy.
Dojeżdżamy do WIELICZKI. To pierwszy punkt naszej przygody. Nikt z nas tu nie był, a na pewno nie tak głęboko pod powierzchnią ziemi. Mamy zejść na głębokość 300 m i tam poruszać się korytarzami tak, jak dawniej przemieszczali się górnicy kopiący sól.
Kopalnia soli w Wieliczce to dziedzictwo kulturowe i przyrodnicze o niespotykanych wartościach. Jedyny taki obiekt górniczy na świecie czynny bez przerwy od średniowiecza do dziś, geologiczny fenomen, unikalne świadectwo zmagań człowieka z naturą.
Legenda głosi, że kopalnia soli w Wieliczce zawdzięcza swoje istnienie węgierskiej księżniczce Kindze, żonie Bolesława Wstydliwego, która wrzuciła do szybu solnego pierścień zaręczynowy, a gdy orszak weselny zbliżył się do Krakowa, wskazała miejsce, w którym należy odkopać klejnot. Odzyskała pierścień, który był wtopiony w bryłę solną.
Powstanie soli jest jednak ściśle związane z procesem geologicznym, który zaczął się około 13,6 milinów lat temu. Wtedy doszło do zderzenia płyt tektonicznych, wskutek czego powstało wiele łańcuchów górskich m. in. Karpaty. Przed nimi wytworzyło się zapadlisko podkarpackie, czyli ogromny rów wypełniony słoną wodą.
Po upływie 20 tysięcy lat, po wystąpieniu kolejnych ruchów górotwórczych białe złoto zostało wyniesione ku powierzchni ziemi. Obecnie znajduje się na głębokości od 30 metrów do 339 metrów poniżej powierzchni ziemi.
Trasa turystyczna, którą przebyliśmy, liczy 3 km, składa się z 20 komór położonych na głębokości od 64 m do 135 usytuowanych na trzech poziomach. Należy tu wspomnieć Komorę Mikołaja Kopernika, Kaplicę świętego Antoniego, Komory Janowice, Sielec, Kazimierza II Wielkiego, Komorę Piaskowa Skała, Kaplicę św. Krzyża, Kaplicę św. Kingi, Komory Weimer, Wessela, Michałowice, Drodowice, Józefa Piłsudskiego, Stanisława Staszica i szereg innych, które przemierzaliśmy.
Spotkaliśmy Skarbnika, ducha kopalni, zaklętego w posągu. Ostrzegał on górników przed grożącym niebezpieczeństwem, ale też niepokornych narażał na błąkanie się korytarzami. Szczęśliwie wyjechaliśmy windą na górę i zobaczyliśmy słońce. Pamiątkowe zdjęcia i dalsza trasa w kierunku Krakowa.
Po drodze słuchaliśmy legend o dawnej stolicy Polski i wyjątkowych miejscach. Kto nie zna legendy o Szewczyku Dratewce, Wandzie która nie chciała Niemca, o nierównych wieżach Kościoła Mariackiego, urwanym hejnale, o Lajkoniku czy zaczarowanych gołębiach… Pokonaliśmy trasę od smoczej jamy deptakiem nad Wisłą. Udaliśmy się na Wawel dawną siedzibę królów i książąt polskich, a następnie traktem królewskim udaliśmy się na Rynek Główny, gdzie wysłuchaliśmy hejnału, odwiedziliśmy kościół Mariacki podziwiając ołtarz Wita Stwosza, a następnie ruszyliśmy na spacer po Sukiennicach i rynku do pomnika Adama Mickiewicza. Kraków to skarbnica historii, która kryje liczne zabytki i dzieje naszej ojczyzny. Zostawiamy dawną stolicę Polski i udajemy się do miejsca docelowego – miejscowości Kacwin. To wieś położona w Pieninach, blisko granicy ze Słowacją. Dobre miejsce wypadowe na dalsze plany w kolejnych dniach naszej wędrówki. Po smacznym obiedzie, zakwaterowaniu, zajęciach organizacyjnych i zajęciach sportowych udajemy się na toaletę wieczorną i odpoczynek. Rano okaże się, kto spał. Dobranoc.